Kaszel się pogorszył. Po planowej wizycie w paradni przeszczepowej zostaliśmy skierowani na oddział. Konieczne było zrobienie badania RTG płuc.

Trafiliśmy na dobrze nam znane 10 piętro. Powitał nam uśmiech Pani Pielęgniarki Moniki.
Kacper czuje się dobrze. Czekamy na wyniki.

Życie na oddziale toczy się swoim rytmem. Kacper jest pod opieką Szpitala Uniwersyteckiego im. A.Jurasza w Bydgoszczy. Oddział hematologii i onkologii dziecięcej znajduje się na kilku pietrach. 3. przeznaczonym dla młodszych dzieci, 10. dla dzieci starszych i 4. takiej trochę poczekalni. Na czwarte piętro trafiają przypadki łagodniejsze, tam raczej nie podaje się chemioterapii. To miejsce dla dzieci, które czekają aż wyniki się poprawią (są w tzw.dołku) oraz te, które przyjechały na krótki pobyt podania kroplówki czy transfuzji.
Nie są to sztywne reguły, dużo zależy od tego ile jest wolnych miejsc, na jakim etapie leczenia jest pacjent i z jaką chorobą się mierzy.
Dziś trafiliśmy na 10 piętro, do izolatki. Tym samym zaliczając wszystkie pokoje na tym piętrze. Jest ich 10, w sumie 16 miejsc.
Jest tylko kilkoro dzieci. W większości nowe twarze. Ale tu sytuacja jest dynamiczna i zdarzało się, że oddział zapełniał się w ciągu kilku godzin.
Mamy tu swoje ulubione pielęgniarki. Jak w każdym zawodzie tak i tu od razu widać ciocie z powołaniem. Takie, które uwielbiają dzieci, albo takie, które mają talent do wykonywania tego trudnego zawodu. Dziś jedną z Pielęgniarek jest p.Monika.  Była jedną z pierwszych osób z personelu, którą poznaliśmy w grudniu podczas pierwszego pobytu w szpitalu. Zawsze służy radą, zawsze uśmiechnięta. Na woreczkach z chemią rysuje dla dzieci obrazki. To miłe. 

Popularne posty z tego bloga