Weekend w szpitalu rządzi się swoimi prawami.Zazwyczaj jest cicho i spokojnie. Tak było i tym razem. Dzięki temu, że po korytarzu nikt się nie kręcił mogliśmy pospacerować. 70 kroków po obwodzie prąstokonta - takie mamy możliwości. Z pomocą przyszła Pani Rehabilitantka, która pozwoliła nam korzystać z bieżni i roweru stacjonarnego. Mieliśmy więc trochę atrakcji.
Sobota była ostatnim dniem pracy Pielęgniarki Pani Marii, która przeszła na emeryturę po wielu latach pracy w tym trudnym zawodzie. Pożegnałyśmy się ze złami wzuszenia.To właśnie Pani Maria opiekowała się Kacprem w najtrudniejszym czasie po I bloku chemii z protokołu AML-BFM 2019. Serce mi pęka na wspomnienie taktych dni. Było na prawdę ciężko. Pani Maria jest osobą niezwykle opanowaną, konkretną i konsekwentną. Zawsze będziemy jej wdzięczni, że wtedy przy nas była. Dla pacjentów to ogromna strata. Pani Marii życzymy oczywiście zdrowia, odpoczynku i jak najwięcej radosnych dni
Dziś od rana oddział tętni życiem. Dzieci od świtu mają badania (tak, tak od świtu - krew pobierana jest po 5.30 żeby przed wizytą lekarza były już wyniki). Na szczęście większość dzieci może w tym czasie spać bo mają założony albo port centralny tzw.Broviak albo wenflon. Więc zazwyczaj pobieranie krwi jest bezbolesne. Chyba że...no właśnie. Chyba, że dziecko ma gorączkę. Wtedy zawsze pobierana jest krew z żyły. Albo wtedy gdy trzeba zrobić dodatkowe badania czyli tak jak dziś u Kacpra. Szło wyjątkowo ciężko. W ogóle dziś na oddziale dużo krzyków.
Wyniki morfologii Kacpra są trochę słabsze niż tydzień temu ale cały czas przyzwoite. Ponieważ kaszel się utrzymuje rano miał wykonaną tomografię płuc. Czekamy na wynik. Jeśli nie wykarze nic niepokojącego to wracamy do domu.
Kacper jest cały w skowronkach, uśmiechnięty z nadzieją czeka na wypis. Staramy się zachować umiarowany entuzjazm ale dziś średnio nam to wychodzi. Po przeszczepie Kacper był w domu tylko 5 dni. Więc tęsknota za domem uzasadniona.
Kacper w ogóle dziś w dobrej formie. Także trzymajcie kciuki!