Jednak po badaniach…

Chemioterapię w tabletkach możemy kupić tylko za pośrednictwem szpitala. Zadzwoniłam do naszego lekarza żeby umówić się na odbiór. Poprosił żebyśmy przyjechali na kontrolę w lutym zamiast w marcu ponieważ nie widział nas od początku grudnia.

Po przeszczepie bardzo szczegółowe badania wykonywane są co 3 miesiące. Kapi w marcu będzie miał +270 (czyli minie 270 dni od przeszczepu!). Tak tak, to już będzie 9 miesięcy. Wspaniale.

Jednak z powodu zaistniałej sytuacji w naszym przypadku lekarz postanowił je przyspieszyć i wykonać już w lutym. Dla nas nie ma to większego znaczenia. Kacpra przypadek jest tak odmienny, że nie mieści się w żadnych statystykach.

Trochę zaburzyło to moje plany. Kapi też nie był zachwycony kolejnym pobieraniem krwi. Do tego w ferie, które miały być beztroskie. Ale mus to mus. Wiadomo, że w trakcie tak poważnego leczenia trzeba brać pod uwagę różne ewentualności.

Pojechaliśmy na wizytę. Zabrałam swoją listę pytań do której dopisałam kilka kolejnych pozycji. Zjawiliśmy się na 9 piętrze kilka minut przed 9. Na korytarzu była tylko jedna kobieta. Czekała pod drzwiami sali zabiegowej. Jej dziecko było w trakcie punkcji lub biopsji. Była tak smutna, że przypuszczalnie to początek ich walki o zdrowie. Nie była w stanie mówić. Powiedziałam jej kilka słów otuchy. Dla mnie na początku leczenia „ciężkie” przypadki, które zakończyły się pozytywnie były dużym pocieszeniem. Zwłaszcza młodych chłopak z dwoma typami białaczek (tak, tak też może być), po zatrzymaniu akcji serca, po przeszczepie. I jego dzielna mama. Tym bardziej uważam, że przypadek Kacpra tak odmienny, tak rokujący jest dobrym przykładem na to by nigdy nie tracić nadziei.

Wyniki Kacpra są lepsze. Na prawdę do niewielu możnaby się przyczepić. Lekarz zadowolony, my tym bardziej. Na chimeryzm będziemy musieli poczekać jeszcze ok. dwóch tygodni.

Popularne posty z tego bloga