Witajcie kochani!

Ostatnie miesiące były dla nas celebracją życia. Wraz z nadejściem wiosny Kacper nabierał sił. Zaczęły się pierwsze spotkania w większym gronie i zabawy z kolegami na dworze. Pierwsze urodziny u kolegi Wojtka, które sprawiły Kacprowi wiele radości.

W maju wspominaliśmy z Zuzią cały proces pobierania komórek macierzystych. Większość przykrych wspomnień na szczęście się rozmyła, odeszła w niepamięć. To, czego dokonała, na zawsze będzie napawać mnie dumą i niewyobrażalną wdzięcznością. Pokonała strach i ból. Wykazała się empatią, którą od zawsze otaczała najbliższych, wrażliwością i odwagą.

W maju Kacper wraz z dziećmi z klasy przystąpił do I Kominii Św. To był bardzo uroczysty czas. Wyjątkowy również dlatego, że znów fizycznie staliśmy się częścią szkolnej społeczności.

10 czerwca minął rok od przeszczepu. Pierwszy rok za nami. Jak myślę ile się w tym czasie wydarzyło, ile zmieniło, to mam wrażenie, że minęło kilka lat. Dzięki swojej wytrwałości i ciężkiej pracy Kacper z osłabionego intensywnym leczeniem dziecka stał się odważnym, wytrwałym młodzieńcem, który każdego dnia zaskakuje nam swoją dojrzałością.

Od 22 czerwca byliśmy w szpitalu na badaniach kontrolnych. Data niefortunna. Straciliśmy możliwość pożegnania wspaniałej wychowawczyni na klasowym pikniku. I zakończenie roku szkolnego. Był żal. Choć te wszystkie długie tygodnie choroby nauczyły nas pokory i radości z tego, co jest.

Pobyt w szpitalu był męczący. Mnóstwo badań, napięty terminarz i z organizacją nie było wesoło. W czasie leczenie na X piętrze wszystko miało swój rytm, porządek. Ogromny ukłon dla Pań Pielęgniarek, które powinny otrzymać nagrodę za całą tę logistykę. Na innych piętrach bywa już różnie. Oj był to dla nas test cierpliwości, który Kacper zdał celująco.

Wyniki Kacpra były fantastyczne. Tak dobre, że aż nas zaskoczyły. Na ‘do widzenia” lekarz uprzedził nas, że po odstawieniu leków przeciwwirusowych może zawitać do nas półpasiec. Trochę optymistycznie potraktowałam tę informację z przymrużeniem oka. Po dwóch tygodniach okazało się, że lekarz miał rację. Kacper miał półpasiec. To było kilka dni drogi przez mękę.

Wakacje były zdecydowanie czasem przekraczania granic, często moich. Aż trudno uwierzyć, że lada moment Kacper skończy 10 lat. Obserwując chłopców z klasy widzę, jak mi te 2 lata uciekły. Jakby czas się zatrzymał. Więc powtarzam sobie każdego dnia, że mój syn idzie do 4 klasy. Nie do drugiej. I jeszcze jakoś to do mnie nie dociera.

Za to do Kacpra dociera doskonale, jakby miał siedmiomilowe buty. Przygotowany do szkoły, żądny przygód i nowych doświadczeń.

Pomimo wielu wątpliwości i przeszkód Kacper wraca do szkoły. Nowy budynek szkoły, nowi nauczyciele. Ale klasa ta sama. Koleżanki i koledzy, którzy z Panią Ewą i rodzicami w cudowny sposób towarzyszyli nam w walce o zdrowie.

Leczenie potrwa jeszcze 10 miesięcy. Skutki leku dają o sobie znać w codziennym funkcjonowaniu. Skaczemy na głęboką wodę. Mam nadzieję, że pobyt w szkole będzie dla Kacpra czasem radości i rozwoju, a nie stresu i lęku. Że nauczyciele, których spotka na swojej drodze, wykażą się empatią i zrozumieniem. Niech to będzie piękna przygoda.

Popularne posty z tego bloga